Life Isn't A Dream.

Witam na moim blogu! Chciałam Was poinformować, iż posty dodawane będą w granicach moich możliwości twórczych! Mam nadzieję że podobają Wam się opowiadania. Dziękuję za uwagę!

Uff.. Nareszcie coś nagryzmoliłam, nadal czekam na Wasze pomysły, może podsuniecie mi jakiś ciekawy pomysł.



Przypominam adres: slodkam1998@o2.pl

wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 10

To były ostatnie słowa które usłyszała. Dziewczyna zemdlała. Ocknęła się na kozetce u szkolnej pielęgniarki.

Pani Małgorzata, kazała leżeć jej i poprosiła o numer do rodziców.
- Przykro mi, ale moja mama nie żyje, a ojciec.. - zamyśliła się - Ojca nie ma w domu..
- A nie masz babci, dziadka czy wujka?
- Mam, ale mieszkają zbyt daleko..
- No to w takim razie musisz tu zostać, no chyba że ktoś zawiezie Cię do domu i zostanie z Tobą dopóki nie poczujesz się lepiej..
- Hmm.. Może Daniel? Wie Pani kto to?
- Nie bardzo..
- Mówią na Niego ,,Czarny'' .
- Ach, tak. Już wiem o kogo chodzi! Zaraz z Nim porozmawiam, a Ty odpoczywaj.
- Dobrze. 
Po siedmiu minutach, przyszła pielęgniarka i oznajmiła, że chłopak się zgodził.
- Weź ten lek, to Apap. Poczujesz się lepiej. 
- ,,Na Apap to już za późno'' - zażartowała dziewczyna.
- ,,Ale to Apap Extra'' - Dokończyła sanitariuszka. - Dobra, a teraz wstawaj, powoli, Daniel już pewnie czeka na Ciebie. 
Nie myliła się. Chłopak siedział w samochodzie. Kiedy tylko otworzyły się drzwi wejściowe, młodzieniec pośpiesznie wyszedł z auta, aby pomóc Patrycji. Po pewnym czasie byli już na miejscu. Weszli do domu. Daniel kazał dziewczynie iść się przebrać, a on w tym czasie pościelił jej łóżko. Kilka minut później, Patrycja już spała..

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Rozdział 9

Rano, Patrycja obudziła się z bólem głowy. Ledwie wstała z łóżka. Poszła po termometr i zmierzyła sobie temperaturę, 38.9. Wzięła jakiś lek na gorączkę i położyła się z powrotem. Dzisiaj lekcje zaczynała o 10:00, a dopiero była 7:30. Postanowiła że odpocznie w łóżku jeszcze te półtorej godziny. Przebudziła się o 9:50. Szybko podniosła się, ból głowy nie przeszedł, tylko się nasilił. Dziewczyna widziała ,,potrójnie'' , ale nie mogła nie pójść. Dzisiaj miała ważne testy. Ubrała się, zjadła coś, wzięła torbę i wyszła. W szkole była 10:05. Przebrała buty w szatni i pędem ruszyła w stronę sali w której zaczęła się już lekcja. Lekko zapukała i otworzyła drzwi. Nauczyciel zmierzył Ją srogim wzrokiem. 
-Proszę, proszę, kto raczył Nas zaszczycić swoją obecnością.
-Panie Profesorze, bardzo przepraszam..
-No już, siadaj. Mam nadzieję że to ostatni raz. - odparł nauczyciel
Patrycja czuła, że zaraz upadnie, więc szybko usiadła na swoim miejscu, obok Daniela.
-Patka, co Ci jest?
-Źle się czuję..
-To czemu nie zostałaś w domu? 
-Nie mogę, dzisiaj ważne testy. Sam wiesz, ze kto ich nie napisze ten nie zda.
-No tak.. Ale przepłacać zdrowiem? Wiesz co, może lepiej idź do pielęgniarki..
-To dobry..dobry..
-Patryyy..

Rozdział 8

Choć było jej wstyd za Ojca, nie mogła się spóźnić na spotkanie. Wstała i spojrzała na zegarek. Była już 15:47.

- Co?! Tak późno?! - Powiedziała do siebie i poszła poszukać swojej ulubionej bluzki. Dziesięć minut później, była już gotowa. Założyła buty i wyszła. Przez całą drogę biegła i co chwilę patrzyła na zegarek. Powinna być już dawno przy kiosku. Kiedy dotarła na miejsce, zdziwiła się, nigdzie nie widziała Daniela. Rozejrzała się dokładnie. ,,Przecież mówił że przyjdzie'' - powtarzała w myślach. Postanowiła poczekać jeszcze kilka minut. Było 14 po 16. Czekała, odliczając czas. Około 16:30 stwierdziła że nie ma sensu czekać dłużej i poszła do domu. Było jej bardzo smutno. Nie ma co się oszukiwać, wystawił ją, najnormalniej w świecie wystawił. Gdy była już w domu, od razu poszła do swojego pokoju. Włączyła laptopa i puściła muzykę. Położyła się na łóżku i zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie przyszedł, przecież tak na to czekał.. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. ,,To pewnie znowu sąsiadka, ciekawe co tym razem'' - zdenerwowana, zeszła na dół aby otworzyć. Ku jej zdziwieniu, za drzwiami stał Daniel, z jedną, małą, czerwoną różyczką. 
-Co Ty tu robisz? - zapytała zdziwionym głosem.
-Chciałem Cię przeprosić. Wiem, byliśmy umówieni na 16. Ale.. Nie wiem jak to powiedzieć..
-Nic nie mów! - Powiedziała Patrycja i przytuliła się do Niego. - Może wejdziesz?
-Nie, nie mogę.. Mama czeka w samochodzie, jedziemy odwiedzić babcię. - Wręczył jej kwiatek i pożegnał się. - No to do jutra
-Do jutra - Odpowiedziała dziewczyna i zamknęła drzwi. Humor od razu się jej poprawił. Włożyła różę do wazonu i postawiła go na oknie. Odrobiła lekcje, zjadła kolację, wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Kilka minut później już spała.. 

Rozdział 7

Następnego dnia, Patrycja z niechęcią poszła do szkoły, lecz była podekscytowana popołudniowym spotkaniem z Danielem i to było jej motywacją. Na lekcji Fizyki, przyszła Pani wychowawczyni z nowym uczniem i oznajmiła iż od dzisiaj będzie on członkiem Naszej klasy. ,,Wygląda znajomo'' - pomyślała. Po chwili rozpoznała twarz. Był to Daniel. Dziewczyna rozpromieniła się.
-Mam nadzieję że dobrze się Nim zaopiekujecie - dodała z uśmiechem i wyszła.
Chłopak zauważył Patrycję i od razu podszedł do jej ławki.
-Cześć! Mogę tu usiąść?
-Oczywiście - odparła i schowała zbędne rzeczy.
-No dobrze, przejdźmy do dzisiejszego tematu - rzekł nauczyciel, podszedł do tablicy i zaczął tłumaczyć zadanie. Reszta lekcji minęła w ,,oka mgnieniu''. Po zajęciach, Daniel zaczepił dziewczynę.
-No więc, kiedy idziemy?
-Jeszcze tylko wpadnę do domu odnieść plecak i możemy iść.
-Okej. To o 16 przed Twoim domem?
-Hmm..Może lepiej spotkajmy się koło kiosku. Przy ulicy Prostej.
-Tak, akurat wiem gdzie to jest. Mieszkam tam.
-Naprawdę? No to super.
-Do zobaczenia.
-Cześć.
Patrycja w podskokach wróciła do domu, lecz tam czekała ją nieprzyjemna sytuacja. Przed domem zauważyła radiowóz policyjny. Przestraszyła się i czym prędzej, weszła do środka. W salonie siedział Ojciec a obok dwóch policjantów. Dyskutowali nad czymś bardzo poważnym.
- Dzień Dobry! - Powiedziała i pytającym wzrokiem spojrzała na Tatę.
- Dzień Dobry. - Odpowiedzieli jej wszyscy troje.
- Przepraszam, co się stało?
- Pani Ojciec mocno okaleczył sprzedawcę, który nie chciał wydać alkoholu..
- Tato, jak mogłeś? - przerwała policjantowi i ze złością zerknęła na rodzica. - Obiecałeś mi, obiecałeś że już nie będziesz pił! Złamałeś obietnicę! - Krzyknęła i szybko wyszła z pokoju. Nie chciała na Niego dłużej patrzeć. Pobiegła na górę, do swojego pokoju i jedyne o czym teraz marzyła, to zapaść się pod ziemię..

Rozdział 6

Był to chłopak o czarnych włosach i niebieskich oczach.  Akurat tamtędy przechodził, kiedy zaintrygowało Go wnętrze starego budynku. Zobaczył dziewczynę która opada na ziemię, więc podbiegł do Niej najszybciej jak mógł. Wziął ją na ręce i szybkim krokiem, ruszył w stronę szkolnej pielęgniarki. Sanitariuszka opatrzyła ranę i zadzwoniła po pogotowie, gdyż dziewczyna straciła dużą ilość krwi. Patrycja odzyskała przytomność w karetce. Była tak zdezorientowana, że personel pogotowia musiał podać jej lek na uspokojenie. Po przyjeździe do szpitala, od razu otrzymała dużą dawkę ABrh+.  Gdy obudziła się, przy oknie dostrzegła jakiegoś chłopaka. Po chwili przypomniała sobie jak przed upadkiem widziała ciemną postać, która biegła w jej kierunku. Młodzieniec odwrócił głowę i szybko zapytał.
-Jak się czujesz?
-Dobrze,a co się stało?
-Straciłaś dużo krwi i konieczne było zawiezienie Cię do szpitala. Czemu chciałaś się zabić?
-Nie chciałam się zabić! Po prostu nie wytrzymywałam z emocjami..
-Ale obiecaj że nigdy już tego nie zrobisz.
-A tak w ogóle, kim jesteś?
-Mam na imię Daniel, ale mówią na mnie ,,Czarny''
- Ja jestem Patrycja..
W tym momencie weszła pielęgniarka i oznajmiła że za dwie godziny, dziewczyna będzie mogła opuścić szpital.
- Dziękuję Pani - powiedzieli równocześnie.
-No więc, skąd jesteś? Wcześniej Cię tu nie widziałam.
-Niedawno się tu przeprowadziłem. I byłbym bardzo wdzięczny jakby ktoś pokazał mi okolice.
-Jeszcze jej nie poznałeś?
-Nie miałem czasu.
-To ja mogę to zrobić. A kiedy Ci pasuje?
-Mogę od zaraz..
-Potrzebuję odpoczynku. To może jutro?
-Pewnie, już nie mogę się doczekać..

niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział 5

Gdy był dzwonek na lekcje, Patrycję aż zemdliło. Siedziała w szatni, a klasa, w której miała lekcję była na  trzecim piętrze. Z ociąganiem poszła na górę. Miała szczęście, że nauczycielki jeszcze nie ma , bo miałaby niezłe kazanie. Okazało się że ,,psorka od matmy'' jest chora i dzisiaj nie będzie lekcji. Cała klasa poszła do świetlicy. Wszyscy zadowoleni grali na komputerach, tylko Patrycja siedziała gdzieś z boku i gryzmoliła w zeszycie. W tym momencie podeszła do Niej jedna z dawnych koleżanek. Usiadła obok.

-Pati, co tam rysujesz?
-Nic..
-Mogę zobaczyć?
-Nie!
-Patrycja, ej, no co jest? 
-A co Cię to interesuje!
Wykrzyknęła i wybiegła ze świetlicy. Wszyscy z klasy nawet nie drgnęli, nadal prowadzili rozmowy i robili coś na urządzeniach. Patrycja tymczasem poszła do łazienki. Odkręciła kran i zanurzyła ręce w zimnej wodzie. Usiadła i zaczęła płakać. Spojrzała na zegarek, była już 08:43. ,,Za dwie minuty przerwa, trzeba się wziąć w garść'' - pomyślała. Wstała, spojrzała w lustro poprawiła makijaż i wyszła. Na 3 lekcji miała dość. Nie wytrzymywała już. ,,Jeszcze tylko 3 minuty, jeszcze tylko 3 minuty'' - odliczała czas do przerwy. Kiedy zadzwonił dzwonek, z ulgą wyszła z klasy. ,,No dobra, i co teraz?'' - zastanawiała się co robić dalej. W końcu na myśl przyszła jej stara kotłownia, to budynek połączony ze szkołą. Bez chwili wahania poszła tam. Złapała za klamkę, ,,Uff..Owarte'' - pomyślała z ulgą. Weszła do środka. No cóż, kotłownia jak kotłownia, ta akurat była stara, ale wyglądała lepiej niż z zewnątrz. Dziewczyna szybko wyjęła z torby paczkę żyletek. Wzięła jedną i powoli przecinała skórę. Wreszcie poczuła się lepiej. Po chwili zrobiło jej się słabo, opuszczały ją siły. Ujrzała jeszcze jakąś ciemną postać i upadła na ziemię..

Rozdział 4

Patrycja wpadła w depresję i przygnębienie. Nie chciała z nikim rozmawiać. Teraz częściej płakała, ubierała się w czarne ciuchy i robiła mroczny makijaż. Swoim spojrzeniem odstraszała wszystkich, przez co nie miała nawet koleżanek. Żeby dać upust emocjom, wpadła na pewien pomysł. Dokładnie przeszukała swój pokoj i znalazła .. żyletkę. Była już dosyć stara i tępa, raczej nie nadawała się już do niczego. W tym momencie na myśl przyszła jej skarbonka, w której trzymała zaoszczędzone pieniądze na swoją przyszłość. Wzięła słoiczek z monetami i pomyślała ,,Nie przydadzą sie już, można tak szybko stracić życie że przyszłość nie ma sensu'' , po czym rozbiła słój. Szybko podliczyła oszczędności. Wyszło razem 3985 złotych. ,,Starczy'' - uśmiechnęła się do siebie. Założyła glany i wyszła z domu, głośno trzaskając drzwiami. Najszybciej jak mogła, pobiegła to kiosku.

-Są żyletki?
-Są. Ile?
-Dwa opakowania. Ile płacę?
-2 zł i 30 gr
-Proszę. Do widzenia
-Do widzenia.
Przez całą drogę zastanawiała się, czemu nie kupiła trzech opakowań, tak na zapas. Już chciała się wrócić, ale zatrzymała ją myśl, że to będzie dziwne i sprzedawczyni może zacząć coś podejrzewać, więc szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Będąc na miejscu, zamknęła się w swoim pokoju. Jedno opakowanie żyletek schowała bezpiecznie w szafie, a drugie włożyła do torby. Było już późno, więc postanowiła że jeszcze coś zje, umyje się i pójdzie spać. Następnego ranka, po śniadaniu, wyszła do szkoły. Po drodze, Dopadły ją wyrzuty sumienia, że gdyby nie jej słabe oceny, dyrektor nie musiałby wzywać Matki do szkoły, przez co nie zostałaby potrącona i żyłaby o kilka miesięcy dłużej. To dałoby więcej czasu, a może nawet udałoby się zlikwidować nowotwór. Tak czy inaczej, winiła siebie za śmierć bliskiej osoby. Gdyby jeszcze mogła, powiedziałaby jak bardzo ją kocha. Jej przemyślenia przerwał widok szkoły. ,,Znowu ta pieprzona buda'' - Pomyślała i przekroczyła bramy od wejścia..

Rozdział 3

Po 5 godzinach, Patrycję obudziło szybkie pikanie kardiomonitoru. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła wbiegających lekarzy. Niestety dziewczyna musiała wyjść. Pielęgniarki złapały za defiblyrator i próbowały przywrócić normalną pracę serca. Kilka sekund później, udało się. Córka mogła z powrotem wrócić do sali. Jedna z sanitariuszek wstrzykiwała jakąś substancję do rurki, która była ,,włożona,, do ręki Pani Tarwickiej. Po czym opuściła izolatkę. Patrycja ujęła dłoń swojej Matki i zaczęła nucić pod nosem kołysankę, którą Mama śpiewała jej do snu. Kardiomonitor coraz wolniej wybijał rytm, aż w końcu słychać było tylko jeden dźwięk. Patrycja wiedziała co to znaczy, łza spłynęła jej po policzku. Wiedziała, że nie da się już nic zrobić. Siedziała nieruchomo i patrzyła jak personel usilnie próbuje ponowić rytm. Było to zbędne. ,,Niepotrzebnie się trudzą,, - myślała sobie - ,,Moja mama i tak już nie żyje''. Kilka dni później odbył się pogrzeb. Dziewczyna zastanawiała się, czemu Bóg jej to zrobił, przecież nie popełniła żadnego ciężkiego grzechu, a Matka była jedyną osobą która kochała ją nad życie, choć nigdy jej tego nie powiedziała, Patrycja w głębi duszy to czuła. Pytała Boga, dlaczego dał jej taki cios w serce. Wtedy powoli zaczęła się oddalać od wszystkich..

Rozdział 2

Pani Tarwicka obudziła się w szpitalu. Cała sparaliżowana, nie mogła się ruszyć. Z wielkim trudem otworzyła oczy. Było już ciemno. Przy łóżku, siedziała jej córka. Na twarzy dostrzegła ślady łez. Patrycja widząc, że matka się jej przygląda, szybkim ruchem otarła buzię chusteczką i zbliżyła się do Niej.
- Mamo.
Powiedziała łamiącym się głosem, po czym wybuchnęła płaczem. Matka delikatnie poruszyła ustami i wtedy kardiomonitor zaczął coraz szybciej pikać. W tym momencie wbiegły pielęgniarki. Jedna wyprowadziła Patrycję na zewnątrz, a pozostałe starały się ratować pacjentkę. Po kilku minutach stan Pani Tarwickiej, ustabilizował się. Lecz Patrycja nie mogła jeszcze wejść do pomieszczenia, ponieważ trwały badania. Godzinę później, z izolatki wyszedł lekarz z niezbyt dobrą informacją.
- Robiliśmy wszystko co w Naszej mocy, ale Pani Matce nie zostało dużo czasu.. Wykonaliśmy kilka razy to badanie i wykryliśmy raka, którego nie da się już zwalczyć..
-Niemożliwe! Musi Pan coś zrobić! Proszę!
-Niestety, nowotwór jest już bardzo zaawansowany.
-Ile jeszcze czasu zostało zanim..
-Zaledwie 11 lub 12 godzin. Wypadek przyspieszył rozwój nowotworu. Jest mi naprawdę bardzo przykro.
Powiedział lekarz i poszedł do swojego gabinetu. Po tym, rozpłakana córka weszła do sali i usiadła obok łóżka Matki. Kardiomonitor równo wybijał tętno. Było już bardzo późno. Patrycja osunęła głowę na kołdrę, zamknęła oczy i powoli zasnęła..

Rozdział 1

Patrycja była zwykłą nastolatką.Lubiła swoje ciemne włosy i zielone oczy. Mierzyła 170 centymetrów. Miała dobre oceny i wspaniałych przyjaciół. Niepokoiło ją jednak to, że zbliżały się jej 17 urodziny a ona nadal była sama. W przeszłości kochała wielu chłopców, lecz żaden z nich nie odwzajemniał tego. W końcu poddała się, mówiąc że ma jeszcze czas na ,,prawdziwą miłość''. Mijał rok za rokiem, a ona cały czas trwała w tym przekonaniu. Natomiast teraz, gdy równo za 3 tygodnie skończy 17 lat, zaczęła myśleć, że coś z nią jest nie tak. Wszystkie jej koleżanki miały już swoją ,,drugą połówkę'' i pocieszały ją faktem iż ma ,,cieszyć się wolnością''. Lecz Patrycja nie miała powodu do radości. Była sama, tata pił, matka pracowała całymi dniami, a jej ukochany pies Rexio zaginął bez śladu kilka miesięcy temu. Postanowiła że wolny czas poświęci muzyce. Nawet zapisała się na zajęcia wokalne do Szkoły Muzycznej. Robiła wszystko, aby skupić się wyłącznie na tym. Śpiewała, kiedy  tylko mogła i pisała nowe teksty. Odkąd w głowie miała swoje hobby, opuściła się w nauce. Dyrektor wezwał jej matkę do szkoły i poinformował o tym iż jej córka ma coraz słabsze oceny. 
- Proszę Pani, jestem zaniepokojony ocenami Pani córki. Kiedyś miała same piątki i szóstki, a teraz.. Teraz jedynie trójki i dwójki. Ostatnio nawet dostała jedynkę z Języka polskiego. Niech Pani z Nią porozmawia.
- Panie Dyrektorze, oczywiście że porozmawiam z Nią na ten temat. Lecz najpierw muszę znaleźć na to czas. Całymi dniami pracuję i praktycznie nie widuję się z Patrycją. Ledwie dostałam pozwolenie aby przyjść tutaj. 
- Rozumiem. Ale proszę się postarać, gdyż jeżeli tak dalej pójdzie, w tym roku nie liczyłbym na świadectwo z wyróżnieniem.
-Dobrze, Panie Dyrektorze, dziękuję za informację. Do widzenia.
-Do widzenia.
Po wyjściu z gabinetu Dyrektora, Pani Tarwicka poszła w kierunku przystanku autobusowego. Miała jeszcze przed sobą 3 godziny pracy. Kiedy była prawie na miejscu, zauważyła że autobus już odjeżdża, nie patrząc na inne samochody, pośpiesznie weszła na jezdnię. Wtedy usłyszała tylko pisk opon i poczuła silny ból w kręgosłupie. Straciła przytomność. Kierowca pojazdu, szybko wyszedł z samochodu i podbiegł do poszkodowanej. Gdy zobaczył że nie oddycha, złapał za komórkę i zadzwonił po karetkę. Wokół zebrała się już liczna grupa, która przyglądała się całemu zdarzeniu. Minutę później, pogotowie było już na miejscu wypadku..