Patrycja otworzyła drzwi.
- Dzień Dobry! Pani Patrycja Tarwicka?
- Tak, to ja.
- Proszę, niech tu Pani podpisze. - Powiedział dostawca i wręczył dziewczynie duży bukiet czerwonych róż.
- Dziękuję bardzo, a nie wie Pan od kogo one są?
- Przykro mi, ale nie mogę udzielić Pani tej informacji. Do widzenia.
- Do widzenia. - Odparła i zamknęła drzwi.
Patrycja włożyła róże do wazonu i postawiła w salonie. Kilka minut później wrócił Pan Tarwicki. Gdy wszedł do pokoju dziennego, od razu je zauważył.
- Patrycjo, możesz na chwilę tu przyjść.
- Już idę, co się stało?
- Skąd są te kwiaty? - Zapytał i wskazał na bukiet róż.
- Dostałam je dzisiaj.
- Od kogo, jeżeli można wiedzieć.
- Sama nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Dostawca mi je przywiózł i nie chciał powiedzieć kto jest nadawcą.
- Tam jest jakaś karteczka. - Oznajmił, podchodząc bliżej.
- Oj, nie zauważyłam, a co jest tam napisane?
- ''Mam nadzieję że Ci się podobają, dziękuję jeszcze raz.'' Wiesz może kto to mógłby być?
- Hmm.. Podejrzewam że to sprawa Michała.
- A gdzie On właściwie jest?
- Nie wiem, wyszedł trzydzieści minut temu i oznajmił że wróci za godzinę. - Rzekła dziewczyna po czym poszła do swojego pokoju.
Półgodziny później, przyszedł Michał.
- No wreszcie, gdzie żeś się podziewał?
- Mówiłem że mam ważną sprawę, a teraz lepiej się przebierz.
- Po co?
- Nie chcesz chyba iść do restauracji w tym stroju.
- Do restauracji? Michał, przesadzasz. Naprawdę, to jest przesada.
- To żadna przesada. Idź się przebrać, masz kwadrans. - Dodał i poszedł do pokoju, aby się przygotować.
Piętnaście minut później, byli już w drodze do lokalu.